We wrześniowym Glossy znalazła się ta piękna puszeczka z balsamem do ust.
Pierwsze wrażenie kosmetyk zrobił bardzo dobre. Opakowanie piękne, składniki naturalne, zapach miętowy... Ale przyszedł czas, że zaczęłam go używać.
Pierwsze wrażenie kosmetyk zrobił bardzo dobre. Opakowanie piękne, składniki naturalne, zapach miętowy... Ale przyszedł czas, że zaczęłam go używać.
Zacznę od opakowania, które mieści w sobie 8ml kosmetyku. O tym, że jest śliczne już pisałam, poza tym bardzo łatwo się otwiera ze względu na kształt. Nie należy jednak się martwić, że otworzy się sam.
Balsam jest tłusty co wydawać by się mogło jego zaletą, ale nie jest.
Po nałożeniu na usta zostawia na nich tłustą powłokę, która w ogóle się nie wchłania, a usta jak były suche, tak są. Próbowałam się przemóc i stosować go na noc, ale nad ranem miałam tak przesuszone wargi, że to nie miało sensu. Postanowiłam zużyć ten produkt do skórek wokół paznokci, ewentualnie stóp (już chyba 5 w kolejce).
Skład:
Skład:
Dla mnie to bubel. Chyba nic nie przebije ukochanego Tisane =)
Pozdrawiam,
Aga
bubel? :> jeszcze nie spotkałam się z tak negatywną opinią tego balsamu :D może niepotrzebnie tak się napaliłam na niego, ale ładne opakowanie robi swoje :DD
OdpowiedzUsuńja też kocham Tisane:):)
OdpowiedzUsuńszkoda, że się nie sprawdził ;/ zwłaszcza,że go ostatnio kupiłam :D może u mnie da radę :)
OdpowiedzUsuńa ja go lubię i moim zdaniem działa super:) ale wiadomo dla każdego coś innego :P
OdpowiedzUsuń