Obserwatorzy

niedziela, 30 września 2012

Siquence krem pod ozy Prevention - recenzja

Postanowiłam, że napiszę dziś o jednym z moich ulubionych kosmetyków ostatnich czasów. Jest nim krem pod oczy Siquence. Jak pewnie większość z Was pamięta, był on dołączony do lipcowego Glossyboxa (KLIK). Były dwie wersje tego kremu. Ja trafiłam na niebieską czyli Prevention.
Krem szybko trafił do moich ulubieńców, dlaczego? Zapraszam do lektury.


Krem znajduje się w tradycyjnej tubce o pojemności 15ml (w tym wypadku Glossybox podarował nam pełnowymiarowe opakowanie produktu).
Konsystencja kremowa, nie za gęsta nie za rzadka.
Zapachu nie zauważyłam, jeśli jest to na prawdę nieprzeszkadzający, bo do tego mam nosa...


Skład:

Kilka słów od producenta (trochę tego jest =P):



A teraz kilka spostrzeżeń ode mnie. 
Krem stosowałam tylko i wyłącznie na noc, wydaje mi się zbyt "treściwy" na dzień i nie sądzę by sprawdził się pod makijaż bo jest dość tłusty. Nie wchłania się zawrotnie prędko, ale przy kremie na noc nie ma to dla mnie większego znaczenia. Nie podrażnia oczu, a czasami zdarzało się, że zawędrował pod powiekę.
Rano skóra wokół oczu wydawała mi się gładsza, bardziej nawilżona, jak nie moja =)
A teraz coś co mnie zupełnie zaskoczyło i nie wie czy to za sprawą tego kremu czy to inne czary, ale mam wrażenie, że moje rzęsy są w dużo lepszej kondycji (tak, rzęsy też nim maziam).
Cena: 40zł/15ml
 Ogólna ocena: 5/5.
Nie znalazłam wad.
A Wy znacie ten krem?
Lubicie? 

środa, 26 września 2012

Wymień swój stary podkład na próbki Clinique

Tym razem kosmetyki wymienimy w Sephorze.
"Weź udział w akcji Clinique i Sephora Polska: wymień swój dotychczas używany podkład na zestaw saszetek podkładu Clinique! 

Przynieś swój stary podkład do perfumerii Sephora, a w zamian otrzymasz zestaw saszetek jednego z dwóch podkładów: Even Better Makeup SPF 15 (odcień Neutral) lub Superbalanced Makeup (odcień Vanilla). Nie zwlekaj - akcja trwa od 27.09.2012 r. do wyczerpania zapasów."

I jak wybieracie się?

Woreczki dla Tymka

Niedawno trafiłam na bloga dziewczyny, która nieźle czaruje :) KLIK - może znajdziecie coś dla siebie.
Szczególnie spodobały mi się woreczki wypełnione ryżem. 
Mają sporo metek, więc pomyślałam, że powinny spodobać się Tymkowi.





Oczywiście kolorystykę można wybrać. 
Koszt takich cudaczków to 12zł/szt.
Mały ma teraz etap rzucania a woreczki nadają się do tego idealnie... Zresztą jak wszystko inne.
Ale gdy nie rzuca to metki interesują go najbardziej :) Także chyba się przyjmą.

piątek, 21 września 2012

Rozdanie Kosmetyka Smykusmyka

Znacie bloga Kosmetyka Smykusmyka
Jeśli nie to koniecznie zajrzyjcie. Do wygrania są fantastyczne kosmetyki ręcznie robione, kręcone czy jak to się nazywa. A jeśli się nie uda, to takie cudeńka można sobie zmówić u autorki. A wierzcie mi jest z czego wybierać =)


Bezpośredni link do rozdania: KLIK.

czwartek, 20 września 2012

Lakier MeMeMe Nail Collection Long Lasting Gloss - recenzja

Dziś o lakierze, który zdążyłam nienawidzić. Czyli tak jak w tytule MeMeMe Nail Collection Long Lasting Gloss szybkoschnący lakier do paznokci.


Lakier dostałam z lipcowym Glossybox (KLIK).
Na początku chciałam się wymienić na preparat wybielający, który był w innym wariancie pudełka, no ale nie udało się. I szkoda...

Zacznijmy od opakowania, które jest urocze, mimo, że jego pojemność to tylko 5ml.
Nie wiem czy były inne ale mi trafił się dość neutralny na pierwszy rzut oka kolor o numerku 97
i wdzięcznej nazwie Sensuous.


Nie bez powodu napisałam, że kolor jest neutralny na pierwszy rzut oka, bo na drugi już na pewno nie. Wiem, że zdjęcie tego nie oddaje, ale kolor wpada trochę w pomarańczę, może łosoś.


Pędzelek tradycyjny, nie szeroki, nie wąski.

Tu paznokcie pomalowane 3 warstwami lakieru. Smugi niestety nadal widoczne.


Malowanie paznokci tym lakierem nie należy do przyjemności, a efekt nie jest moim zdaniem warty ani wysiłku włożonego w tę czynność, ani swojej ceny (kosztuje ok 24zł).
Kolejna wada to wątpliwie szybkie schnięcie. Bardzo długo w lakierze odciska się wszystko (chyba nawet powietrze).
Jedyną zaletą (poza pięknym opakowaniem) jest trwałość. Trzeba przyznać, że ładnie trzyma się paznokci.
Czy kupię? O nie!!! To wędruje na półkę z bublami.
Ogólna ocena 2/5.

Co sądzicie o tym lakierze? Bo widziałam sporo pozytywnych opinii na jego temat. 

czwartek, 13 września 2012

Douglas wymienia starą maskarę na nową

Właśnie znalazłam fajną informację. Ja postaram się jutro zajrzeć do Douglasa. Może i Wy skorzystacie. 
"Odwiedź perfumerię Douglas, oddaj tusz do rzęs, którego używałaś do tej pory, a otrzymasz wystarczającą na 28 dni stosowania High Impact Mascara, High Impact Curling Mascara lub High Lengths Mascara od Clinique. Sama wybierz, który tusz Clinique chcesz wypróbować! Pospiesz się - akcja trwa od 14.09.2012 r. do wyczerpania zapasów, a jedna osoba może otrzymać jedną próbkę. "

środa, 12 września 2012

Glossybox - Wrzesień 2012

Jak zwykle z utęsknieniem czekałam na pudełeczko. W tym miesiącu jestem troszkę zawiedziona. Może nie samymi kosmetykami ale działaniem firmy.
Uzupełniłam swój profil piękna, który został tylko częściowo uwzględniony podczas wysyłki kosmetyków...
No ale przejdźmy do prezentacji kosmetyków.


Jak zwykle znalazł się króciutki liścik:

We wrześniowym Glossybox znalazły się:

1. Balsam do ciała Bath & Body Works.

Pięknie pachnie. Przypomina mi trochę zapach Mamby truskawkowej lub malinowej.


2. Balsam do ust Figs & Rouge.

Taki słodziak. Pachnie miętą.

3. Krem do skóry suchej i bardzo suchej Nuxe.

Idealnie do mojej suchej skóry. Zapach jest odstraszający, ale zobaczymy, może działa cuda =)


4. Ekspresowa odżywka utrwalająca kolor Phyto.

W profilu piękna zaznaczyłam, że nie farbuję włosów, bo nie lubię kosmetyków podtrzymujących kolor farbowany. No trudno...


5. Mikrodermabrazja - peeling szafirowy przeciwzmarszczkowy Yoskine.

Dla cery normalnej i mieszanej. A ja mam bardzo suchą ze skłonnością do pękających naczynek...


A jak Wasze pudełka w tym miesiącu?
A może jeszcze nie subskrybujecie? KLIK

Pleśniak - moje pierwsze ciasto - przepis

To ciasto upiekłam jako pierwsze, w związku z czym mam do niego sentyment. A poza tym jest przepyszne, trochę kwaśne, trochę słodkie...


Składniki:
3 szkl. mąki,
250g margaryny,
5 jaj,
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
1 łyżka kakao,
1 szkl. cukru,
1 mały słoik powideł (ja dodaję śliwkowe, ale można też inne. Ciasto wyśmienicie smakuje również z owocami: porzeczkami, wiśniami.)

Wykonanie:
Margarynę posiekać nożem z mąką, dodać żółtka i proszek do pieczenia, zarobić ciasto.
Ciasto podzielić na 3 części: jedną mniejszą i dwie większe. Do jednej z większych dodać kakao. Część większą bez kakaa wyłożyć na blachę, na to powidła (lub owoce). Na wierzch zetrzeć na tarce o grubych oczkach ciasto z kakaem. 
Białka ubić, dodać cukier i wyłożyć pianę na ciasto. Na wierzch wyłożyć ostatnią część ciasta startą na  tarce.
Ciasto w całości piec około 40min w 180 stopniach.




niedziela, 9 września 2012

Kino plenerowe pod Gliwicką Radiostacją

Dziś mieliśmy okazję brać udział w fajnej imprezie. Pod naszą lokalną Wieżą Eiffla można było obejrzeć dwa filmy. Pierwszy z nich to "Epoka Lodowcowa", a drugi "Lepiej późno niż później".
My ze względu na Tymona zostaliśmy tylko na tym pierwszym. Muszę przyznać, że zostałam miło zaskoczona. Obraz był bardzo dobrej jakości i wszytko było idealnie słychać mimo, że siedzieliśmy na samym końcu.

Tymek zapatrzony na bajkę =)

Za naszymi plecami:

Powrót do domu. Ach te kolory nawet w połowie nie oddają tego co działo się na niebie.

Co sądzicie o takiej formie kina?
Bo mi się naprawdę podobało. 
U Was też coś takiego jest?

sobota, 8 września 2012

Wycieczka do ZOO w Chorzowie

Jeszcze w sierpniu miałam okazję być z Tymonem w ZOO w Chorzowie. Powiem szczerze, że troszkę się zawiodłam... Ale o tym później, teraz kilka fotek.




Z ciocią:






Dzień był niesamowicie upalny. Tymon co chwila coś popijał =)

Ogólnie wyprawa była fajna, samo Zoo już nie. 
Nie miałam okazji zobaczyć całego zoo, ze wszystkimi zwierzakami, ale to co zobaczyłam, wystarczyło, żeby zrazić się do tego miejsca. 
Nie podobało mi się kilka rzeczy. Pierwszą z nich były wszechobecne metalowe kraty. Wiem, że zwierzaki nie mogą chodzić wolno w takich miejscach, ale chodząc tam ma się wrażenie, że jest się w więzieniu. Będąc w innym zoo, rozwiązali to trochę inaczej.
Nie wiem jak traktowane są zwierzęta w tym miejscu, ale przechodząc obok, ma się wrażenie, że nie jest im tam dobrze. Wszystkie mają przytępiony, bardzo smutny wzrok...
I chyba ostatnia z tych najbardziej rażących spraw: jak można pozwalać ludziom dokarmiać zwierzęta w zoo? Dla mnie jest to niedopuszczalne, żeby każdy mógł podejść do stoiska i kupić warzywa do karmienia zwierząt. Czego uczy to dzieci?  
Nie wiem jak dla Was ale ja uważam, że to mocne przegięcie.
Pisząc tego posta żałuję, że zrobiłam tylko kilka zdjęć i to w tych "ładnych" miejscach, bez brudnej wody, bez krat, bez smutnych oczu... 
Serce się kraje chodząc po tym miejscu.