Obserwatorzy

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Szczotka do cienkich i plączących się włosów i nie tylko

Wreszcie mogę odetchnąć z ulgą i zasiąść do blogowania.


Dziś kilka słów o szczotce, którą mam dość długo a ciągle nie było okazji do napisania. 
Odkąd tylko pamiętam nienawidziłam się czesać, a szczególnie gdy robił to ktoś inny. Mam tak do dziś, nie chodzę do fryzjera, bo nie lubię gdy ktoś dotyka moich włosów. Fobia? Chyba nie. Po prostu zawsze miałam dość cienkie włosy, a że było ich sporo, to czesanie nie należało do najprzyjemniejszych. Włosy zawsze mi się plątały, a rozczesywanie ich wyciskało wiele łez.
Gdy usłyszałam o szczotkach Tangle Teezer od razu pomyślałam, że to jest to! Wertując Allegro natknęłam się jednak na tańszą wersję, a że opinie w necie były dobre... No! 



A teraz konkrety: szczotka w całości wykonana jest z plastiku, łatwo ją umyć i wybierać z niej włosy. Ma dwa rodzaje wypustek: krótkie i długie. Jedne i drugie są dość miękkie, przez co nie ciągną włosów i nie drapią skóry głowy. 

 
Z czasem igiełki wyginają się trochę, ale nie ma to najmniejszego znaczenia podczas użytkowania.


Dtangler bardzo dobrze leży w dłoni, a dzięki rączce można trzymać szczotkę dwojako.
Podsumowując chciałam tylko dodać, że do tradycyjnej szczotki nie powrócę =)

A Wy używałyście tego typu szczotek? 
Buziaki, 
Aga

czwartek, 11 lipca 2013

...

Wróciłam i miałam pisać tak często jak tylko się da. A wyszło jak zwykle. Jestem na etapie szukania pracy i nawet gdy mam czas to moje myśli krążą w okół czegoś innego...
Obiecuję, że gdy tylko wiszący nad moją głową problem zniknie, to będę tu częściej zaglądać. 
Mam nadzieję, że do szybkiego napisania =)

wtorek, 25 czerwca 2013

Gazetomania.pl - czyli ciekawy pomysł na prezent

Ten wpis miał pojawić się zaraz po Dniu Matki, niestety brak dostępu do sieci uniemożliwił mi to. 
Chciałabym Wam przedstawić dość nietypowy pomysł na prezent. A mianowicie gazetę (a dokładnie pierwszą stronę) ze zdjęciem i artykułem. 
Taką gazetę sprezentowałam Mamie z okazji jej święta. 
W paczuszce znalazłam dwa egzemplarze w tym jeden oprawiony. 


Drugi wykorzystałam jako "okładkę" podłożonej gazety. 
Chyba nie muszę mówić jaka była reakcja mojej Mamy gdy to zobaczyła =)


Nie będę pokazywała dokładniejszych zdjęć gazety, bo napisałam tam sporo osobistych rzeczy, ale całość wygląda profesjonalnie. Zresztą najlepiej jak zobaczycie dokładniej tutaj przykłady: prezent na 40 urodziny, prezent na rocznicę ślubu, prezent na 50 urodziny, prezent dla taty.

I co sądzicie o takim prezencie? 
Słyszałyście wcześniej o czymś takim? Bo dla mnie to była totalna nowość =)

Pozdrawiam,
Aga.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Było ciężko... ale wróciłam!!!

Przez ponad 6 tygodni byłam z Tymonkiem w odwiedzinach u Babci. Przez dużą część tego czasu miałam bardzo ograniczony dostęp do internetu (lub w ogóle go nie miałam). Na szczęście jesteśmy już w domku i nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo stęskniłam się za blogowaniem. Szykuję dla Was wiele nowych postów. Mam nadzieję, że będą pojawiać się na bieżąco i nie dojdzie już do takich wielkich zastojów na blogu. 
Poniżej wrzucam kilka fotek z pobytu na wsi, oczywiści Tymona, który był niesamowicie dzielny i nie straszne mu były nawet komary pożerające nas żywcem w środku dnia i w szczerym słońcu (swoją drogą nie wiem co się dzieje z tymi krwiopijcami, ewoluowały czy co?).






Pozdrawiam, 
Aga
ps: nie mam pojęcia jak nadrobię zaległości na Waszych blogach =) 

piątek, 17 maja 2013

FlosLek for kids - krem ochronny przeciwsłoneczny dla dzieci SPF 50+

Odkąd przyjechaliśmy do Babci, cały czas jest bardzo ciepło i słońce nas nie oszczędza. Dlatego kremik towarzyszy nam prawie codziennie. 


Smaruję nim nie tylko Tymona, ale i siebie (głównie dekolt, bo tu wychodzi mi uczulenie co roku).
Krem zamknięty jest w wygodnej tubce o pojemności 50ml (fajnie, bo w zeszłym roku mieliśmy 200ml mleczko, którego nawet połowy nie zużyliśmy). 


Kilka słów od producenta:

Krem jest białego koloru i jak wszystkie mi znane kosmetyki tego rodzaju minimalnie bieli skórę. Jest wodoodporny więc pozostawia na skórze tłustą warstwę. Na pewno sprawdzi się w lato nad wodą.
Zapach ma bardzo delikatny, kremowy. Rozsmarowuje się troszkę opornie, może przez swoją dość gęstą konsystencję. Absolutnie mi to nie przeszkadza. 


Kremik dobrze chroni delikatną skórę Tymonka i moją. Myślę, że w przyszłym roku wybór padnie na ten właśnie kosmetyk. 
Ogólna ocena: 5/5 - nie mogę mu nic zarzucić.
Cena: 14zł.

A główkę chroni Sponge Bob

Pozdrawiamy,
Aga i Tymek

czwartek, 16 maja 2013

Lakier Joko Orient Expres nr J177 Turkish Rose

Czyli mój ulubiony lakier ostatnich dni. Mam go z wymianki z Magdą i już po pierwszym użyciu podbił moje serce.


Pierwsze co mnie w nim zachwyciło, poza kolorem oczywiście, to pędzelek. Nie za długi, nie za krótki, szeroki w sam raz =) Na moich naprawdę szerokich paznokciach wystarczą 2-3 ruchy i paznokieć pomalowany. Podejrzewam, że osoby z wąską płytką mogą mieć problemy z malowaniem nim. Pędzelek jest spłaszczony, ale dość gruby na zakończeniu, więc nie zawsze udawało mi się ładnie wykończyć manicure przy skórkach.



Dla uzyskania efektu pełnego krycia, potrzebowałam 2 warstw. Po pierwszej zostawało bardzo dużo smug. Mam wrażenie, że efekt byłby lepszy przy 3 warstwach, ale kto ma na to czas? Bo teraz ja na pewno nie =P


Jeśli chodzi o wytrzymałość, to jak zwykle nie napiszę niczego nowego. Lakier trzyma się wspaniale dopóki nie zmywam naczyń i nie sprzątam. Czyli tak jak wszystkie inne emalie na moich paznokciach.
Czas schnięcia można określić jako typowy. Nie schnie szybko, ale też nie ma tragedii. Tak czy siak, polecam używanie wysuszacza, żeby nie ryzykować.
Ogólna ocena: 4,5/5

Ciekawa jestem jak sprawdzają się inne kolory? A może Wy coś macie w swoich zbiorach i podzielicie się opinią?

Pozdrawiam,
Aga.

środa, 15 maja 2013

Glossybox - Maj 2013

W tym miesiącu trafiło do mnie wyjątkowe pudełeczko, bo po brzegi wypełnione perełkami kosmetycznymi, wybranymi przez ekipę GB. 

A oto co znalazło się wśród tych "perełek":


1. ROBERTO CAVALLI - woda toaletowa Acqua. 
(wartość: 28zł/5ml)
Zapach przyjemny, świeży. Już znalazł nową właścicielkę =)


2. SANTAVERDE - Aloe Vera Creme Medium. 
(wartość: 21zł/5ml)
Chętnie wypróbuję, szczególnie, że jestem poza domem. Wątpię jednak, że będę mogła wyrobić sobie opinię po 5ml... 


3. MODEL CO - Róż do policzków i barwnik do ust w jednym.
(wartość: 70zł/10ml - pełny produkt).
Jako stała klientka GB w tym momencie czuję się olana =/


4. DR RENAUD - Malinowa woda do demakijażu.
(wartość: 13zł/50ml)
Takie produkty lubię, więc na pewno się nie zmarnuje.


5. BALANCE ME - Żel pod prysznic.
(wartość: 9zł/50ml).
Żel się zawsze przyda więc też nie narzekam.


Zawartość pudełka nie byłaby zła, gdybym nie dostała Tinta/u, który miałam już w edycji specjalnej Glossyboxa. Nie rozumiem działania firmy... Poprzedni tint poszedł w świat i ten skończy tak samo...

Jak widzicie Glossybox zły nie jest. Szczególnie jeśli, któraś nie miała wcześniej tego nieszczęsnego różu =P

Jeśli macie ochotę zamówić pudełeczko polecam skorzystanie z kodu zniżkowego: MAJ

Dajcie znać co sądzicie o zawartości pudełka.
Pozdrawiam,
Aga


piątek, 10 maja 2013

Radical - mgiełka do włosów farbowanych

Kosmetyk ten dostałam (na szczęście nie kupiłam sama) od siostry.


Kilka słów od producenta: 

Na chwilę obecną nie farbuję włosów. Mam odrosty na pół głowy więc można powiedzieć, że mam ombre =P  Mgiełki używam praktycznie po każdym myciu na wilgotne włosy, ale z daleka od skóry głowy, bo lubi przetłuszczać włosy u nasady. 
Zapach ma bardzo specyficzny, ziołowy po pewnym czasie staje się nawet przyjemny =)
Po nałożeniu kosmetyku włosy łatwiej się rozczesują. Jeśli chodzi i działanie pielęgnacyjne wypisane na nalepce, to można się trochę zawieść. Nie zauważyłam, żeby moje włosy bardziej błyszczały czy były wzmocnione. A ostatnie zdanie: "Idealna do odświeżania włosów" - to już naprawdę bujna wyobraźnia producenta. Próbują odświeżyć włosy mgiełką jeden dzień po myciu uzyskałam oklapnięte, tłuste i naprawdę niekorzystnie wyglądające włosy. 
Czy poleciłabym ten spray? Na pewno nie! Ale nie mogę nazwać go bublem. Wg mnie to taki średniaczek, który ni to specjalnie działa, ni szkodzi.
Ogólna ocena: 3/5. 

Macie doświadczenie z tego typu kosmetykami? Bo ja obecnie używam spray z John Frieda. Jak wyrobię sobie o nim zdanie to na pewno się tu pojawi =)

Spokojnej nocki,
Aga

środa, 8 maja 2013

Manicure wg Agnusbe, czyli jak dbam o swoje paznokcie

Z racji, że czasu na zadbanie o dłonie mam naprawdę niewiele, to zabiegi kosmetyczne dotyczące paznokci ograniczam do minimum. 
Odkąd pamiętam zawsze zwracałam uwagę na zadbane paznokcie. Kiedy więc przestałam obgryzać swoje w czwartej klasie podstawówki, zaczęłam dbać o swoje.
Początkowo bezbarwny lakier, a potem kuzynka pokazała mi, że skórki można odsuwać patyczkiem (wiem wielkie WOW).
A jak to teraz wygląda?
Ograniczam się do: zmywania starego lakieru, odsuwania skórek, obcinania/piłowania paznokci i malowania. Ot cała prawda.
Jaki zmywacz wybrać? Ja preferuję acetonowe, bo zmywają szybciej i o dziwo mniej mi wysuszają płytkę. 

Mój ulubiony zmywacz to zielona Isana, a płatki z Lidla (są dość cienkie, więc nie trzeba wylewać na nie pół butelki zmywacza).

Paznokcie są już czyste, więc jedziemy dalej. Czyli jak zadbać o skórki wokół paznokci.
Dlaczego nie warto obcinać skórek? Po pierwsze trzeba umieć to robić, żeby wyglądało to estetycznie. Po drugie im więcej ingerujemy w tym rejonie, tym więcej ich narasta (tak wynika z mojego doświadczenia). Dlatego nie wycinam skórek wokół (no chyba, że się jakaś zadrze i odstaje). Uwierzcie, że wystarczy raz dziennie je odsunąć. Jeśli się takowe posiada to można to robić długimi paznokciami, jeśli nie to przy da się kopytko ewentualnie drewniany patyczek, który u mnie sprawdzał się najgorzej.

Mój faworyt to niebieskie kopytko z ibd.
 Kopytko metalowe polecam zaawansowanym użytkowniczkom, bo łatwo nim uszkodzić macierz paznokcia.

Teraz należy skrócić/poprawić kształt paznokci. Zazwyczaj raz na 3-4 tygodnie skracam paznokcie maksymalnie i potem pozwalam im rosnąć. Wynika to tylko i wyłącznie z mojego lenistwa, bo mam miesiąc spokoju z piłowaniem (no dobra czasami machnę pilnikiem tu i ówdzie =P ).
Jeśli wybieracie sobie pilnik to polecam te papierowe (ewentualnie szklane) drobnoziarniste. Im gradacja jest mniejsza (czyli pilnik ostrzejszy) tym paznokieć jest bardziej wystrzępiony po wypiłowaniu i łatwiej o zadziorki, rozdwajanie paznokci itd.
Co kto lubi =)

Dodatkowym przydatnym narzędziem jest polerka. Po wypiłowaniu kształtu, brzegi paznokcia "piłuję" polerką. Są dzięki temu gładkie i stępione, jeśli wiecie co mam na myśli. Kształt paznokci pomijam, każdy lubi inny. Ja obecnie mam fazę na kwadratowe z zaokrąglonymi brzegami ze względu na moje maleństwo =)

Moja ulubiona polerka z ibd, o gradacji 220/280 (nie można nią polerować płytki paznokcia, jedynie krawędzie).

Teraz czas na umycie łapek. Daje to Wam pewność, że pył i ewentualne olejki ze zmywacza zostaną usunięte. Fajnie w tym miejscu zrobić sobie peeling, im drobniejszy, tym lepiej. Przed malowaniem warto jeszcze odtłuścić paznokcie. Choć przyznam, że z lenistwa pomijam ten krok.
Teraz wystarczy pomalować paznokcie. Najpierw baza, żeby nie odbarwić płytki (choć nie ma gwarancji, że po ciemnym lakierze płytka nie zżółknie). Moją bazą jak już pewnie zauważyłyście nieraz jest odżywka z Eveline. Także cienka warstwa i czekam aż wyschnie.

Następnie lakier kolorowy. Obowiązkowo dwie warstwy. Nawet jeśli pierwsza dobrze kryje, to przy drugiej kolor jest głębszy.

Nie czekając aż lakier wyschnie nakładam Seche Vite. Oliwka na skórki, dobry kremik na łapki i koniec. 
Za malowanie paznokci zabieram się zazwyczaj podczas oglądania filmu wieczorem. Wiem, że paznokcie będą miały czas na przeschnięcie i nie zniszczę świeżo zrobionego manicure =)

Muszę przyznać, że nie zawsze mam czas na takie zabiegi, więc kończy się na tym, że w ciągu dnia gdy Tymon nie patrzy robię po jednym kroczku i kończę na odżywce =)

A jak to wygląda u Was?  Może macie swoje sprawdzone techniki?

Pozdrawiam,
Aga

wtorek, 7 maja 2013

Spotkanie Śląskich blogerek w Gliwicach.

27 kwietnia miałyśmy się okazję spotkać w Gliwicach. Cieszę się, że właśnie tutaj udało się zorganizować zlot, bo miałam blisko =) a przy okazji poznałam kilka bardzo fajnych dziewczyn.
Od początku było mówione, że spotkanie będzie bez prezentowe co ograniczyło ilość chętnych do 7 =) 
Spotkałyśmy się w centrum miasta w Tajemniczym Ogrodzie (obsługa pozostawia wiele do życzenia, ale ogólnie miejsce było dość ciche i można było spokojnie plotkować na wszystkie możliwe tematy).
Zdjęć mam mało, bo nie wzięłam aparatu i telefon poszedł w ruch. Po więcej zapraszam na blogi dziewczyn =)




Dziewczyny które wzięły udział w spotkaniu: 

Magda - Sajjidaa,
Alicja - Kaprysek,
Alicja - Cukier i Pieprz,
Oluśka - Cosas Pequenas,
Kasia - KasiaS1980,
Blanka - Red Lipstick.
I oczywiście ja =)


Nie obyło się oczywiście bez wymianek: 

I prezenty, których miało nie być =) Dziewczyny zrobiły nam niespodziankę:
Tymonek dostał zestaw kosmetyków Pat&Rub.


Zestaw ze sklepu: Prosto z natury 




 Ulubieniec Karoliny z Oriflame.


Moje zamówienie z e-naturalne.

Na pewno jeszcze Wam napiszę jak sprawują się te rzeczy.

Dziewczyny jeszcze raz dzięki za to spotkanie =)

Pozdrawiam,
Aga