W tym miesiącu Glossybox przygotował dla nas specjalną edycję pudełka.
Co w niej specjalnego? Hmmm poza opakowaniem to chyba nic, bo o ile kiedyś dorzucali jakieś słodkie gadżety typu: maska do spania, gumki do włosów czy papilotki na muffinki, tak teraz nie rozpieszczają nas niepotrzebnymi rzeczami.
Nie rozczulając się zbytnio przejdźmy do zawartości:
Wiem co pomyśli duża część z Was: "znowu Avon?". No dobra to ja tak pomyślałam.
Cieszę się, że to tusz do rzęs i wygląda zwyczajnie. Miałam okazję go już dziś użyć i zapowiada się ok.
Ogólnie z pudełka jestem zadowolona, bo wiem, że wszystko zużyję. Cieszę się, że nie dostałam czerwonej szminki czy czegoś równie walentynkowego =P
A co Wy uważacie o zawartości walentynkowego Glossyboxa?